Patrycja Markowska w Krainie Fiordów (Drammen, 2017 rok).
„Piękne miejsce, piękne miasto, piękni ludzie!” - Patrycja Markowska o norweskim Drammen.
![]() |
Foto: Roger Hennum |
Z Patrycją spotkałam się w garderobie tuż przed koncertem. Towarzyszyła nam manager Ania. Mimo, że do koncertu pozostało niewiele minut, Patrycja poświęciła je dla naszej rozmowy, dzięki której, dowiedziałam się, że artystka przyleciała pierwszy raz z koncertem do Norwegii i jak sama powiedziała:
„Byłam zdziwiona i pozytywnie zaskoczona tym, że możemy tu przyjechać i zagrać koncert. Bo to nie jest taka częsta sytuacja, że „nie” Polacy robią koncert Polakom. Nie znając naszej muzyki, twórczości. To jest pewne ryzyko, czy bilety się sprzedadzą i czy publiczność przyjdzie. Zawsze pierwsze moje uczucie, które mi towarzyszy, to jest wdzięczność, że ktoś chce zaryzykować, zaprosić, i że chce podzielić się moją muzyką”.
Myślę, że dzieje się tak, że Norwegom zależy na integracji i na poznawaniu kultur mniejszości narodowych, tak jak ma to miejsce w ramach projektu „Det Utvidede Europa”. Polacy są w Buskerud największą grupą mniejszościową i stąd też koncert Patrycji, która była zachwycona Norwegią: „Piękne miejsce, piękne miasto, piękni ludzie!”.
Przyznała też, że cały zespół bardzo cieszył się na ten wyjazd: „To takie święto dla nas! Na prawdę! (śmiech). To jest tak, że gramy bardzo różne koncerty, na przykład: plenerowe, gdzie przychodzi ileś tysięcy ludzi, ale to są ludzie przypadkowi. Gramy imprezy zamknięte, gdzie też bywa różnie. Jedna publiczność bawi się, jak w klubie, a druga jest taka, no powiedziałabym: elegancko, zachowawczo, wycofana. Natomiast koncerty klubowe to jest taka wisienka na torcie tej pracy”.
Zapewniłam artystkę, że na koncercie w Drammen tak
właśnie będzie, bo my - Polacy - mieszkający w Norwegii,
jesteśmy spragnieni polskiej kultury i kontaktu
z rodzimym
językiem: „To jest to, że ludzie płacą za bilety, że
przychodzą, że znają twórczość, piosenki. Udany koncert, to
jest zawsze wymiana energii. Że my (zespół) jesteśmy w
dobrej formie, a publiczność oddaje ciepło i miłość, i że chce
się bawić. To tak zawsze nakręca przepotwornie! Tak pozytywnie na
nas wpływa. I jeżeli mam być szczera, to takie najpiękniejsze
koncerty były dla mnie zawsze w klubach”.
Patrycja uwielbia piwo (to tak, jak ja :)) i zapytałam ją, czy miała już okazję skosztować norweskiego „napoju bogów”: „Nie! To wstyd! Jak mój tata przeczyta ten wywiad, to mnie wydziedziczy! (śmiech). To pierwsze, co powinnam tutaj zrobić!”.*
Ze względu na to,
że jestem „molem książkowym” nie mogłam się oprzeć
i
musiałam Patrycję zapytać o jej ulubionych autorów: „Bardzo
lubię polskich: Olgę Tokarczuk, Jerzego Pilcha, Szczepana
Twardocha, Dorotę Masłowską. Niestety ciężko mi wybrać jedną
ulubioną pozycję . . .”.
Pozostało już niewiele minut do rozpoczęcia koncertu, zrobienie pamiątkowych zdjęć i podpisanie płyty. To było niezwykłe dla mnie spotkanie z fantastyczną, energetyczną i przesympatyczną wokalistką, a i Patrycja była zadowolona: „Bardzo Ci dziękuję kochana za miłe spotkanie!”.
P.S. Po koncercie Patrycja napisała mi, że: „To był jeden z najwspanialszych koncertów jakie w życiu zagraliśmy. Czuć było w powietrzu rockandrolla.
Dla takich chwil się żyje. Nie tylko my daliśmy z zespołem z siebie wszystko, ale również publiczność dała totalnego czadu.
Byłam mile zaskoczona, jak wiele tekstów piosenek znali na pamięć i śpiewali ze mną ...".
Dokładnie tak było :). Jak napisała jedna z naszych czytelniczek: Był czad!!!
Dla mnie osobiście, był to fantastyczny prezent, jaki otrzymałam na urodziny. Na długo pozostanie we mnie jego ślad . . .
Z całego serca dziękuję Patrycji, za tak ciepłe przyjęcie i fantastyczny koncert.
Ani za pomoc w organizacji spotkania i zdjęcia.
Mojemu mężowi za wiarę we mnie i wsparcie.
* Udało się to następnego dnia nad fiordami „i smakowało wybitnie :))”.
Wywiad autoryzowany.
Redakcja i korekta rozmowy - Magdalena Kalwak.
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękujemy za Twój komentarz. Pozdrowienia z krainy fiordów.