Z Martą Motyl o Munchu, sztuce i pracy detektywa.

 (...) nigdy nie mówię nigdy!” - Marta Motyl – autorka książki Munch. Nie tylko Krzyk” (wyd. LIRA).

Fot. Maciej Zienkiewicz.

Magdalena Kałwak (KulTur): 04 listopada ukazała się Twoja kolejna książka (Wydawnictwo LIRA), nosząca tytuł: Munch. Nie tylko Krzyk”, w której opowiadasz o dziełach tego artysty, „(...) w jaki sposób stworzył rewolucyjny, unikalny i wpływowy styl (...)”. Dlaczego na bohatera tej książki wybrałaś właśnie Edvarda Muncha?

Marta Motyl: W 2024 roku przypadła 80 rocznica śmierci Muncha i rozmawiałam ze swoim wydawcą, Markiem Jannaszem, żeby uczcić to książką. Uderzyło mnie, jak aktualne są obrazy Muncha – dzięki swej oszczędnej formie i mocnemu kolorowi w ogóle nie trącą myszką, a do tego ich tematyka, miłość i śmierć, jest ponadczasowa.

Jednocześnie dyskutowaliśmy o pomyśle na nową serię książek o sztuce. Moja pierwsza seria tego typu opierała się na pomyśle opowiadania o sztuce poprzez obecne w niej motywy i przedstawianiu w jednej książce wielu dzieł, wielu artystów – często znanych, lecz niepoznanych... Tak powstała „Sztuka podglądania”„Sztuka prowokowania”„Sztuka fantazjowania” i „Sztuka świętowania”, a omawiane w nich motywy znajdują się już w tytułach.

W nowej serii, również popularyzującej sztukę, pragnęliśmy przybliżać sylwetkę jednego artysty. Uznaliśmy, że ciekawe będzie pokazanie, że słynny malarz jest autorem nie tylko swego najsłynniejszego dzieła. Postanowiliśmy zacząć od Muncha, ponieważ on jest bardzo mocno kojarzony z „Krzykiem”. Zarazem jego twórczość jest bardzo bogata i osobista, więc pozwalała zrealizować nasz drugi pomysł – opowiadania o życiu artysty poprzez jego obrazy, dzięki czemu nie oddziela się twórczości od biografii. Ponadto cenię malarstwo Muncha i porusza mnie historia jego życia, którą nazywam historią od outsidera do bohatera. 


Magdalena: To wspaniały pomysł (mam na myśli opowiadanie o życiu artysty poprzez jego obrazy), dzięki czemu czytelnik może w tak genialny sposób poznać żywot malarza. A która z opisywanych historii z życia Muncha najbardziej Cię zaskoczyła?

Marta: Zanim przystąpiłam do pracy nad książką, znałam koleje losu Muncha, jego przeżycia związane ze śmiercią najbliższych, nieszczęśliwymi miłościami, kryzysami psychicznymi, krętą drogę prowadzącą do bycia uznanym malarzem itd. Jednak nie znałam przejść Muncha z podatkami, kiedy doczekał się już sławy i pieniędzy. Władze oczekiwały od niego bowiem opłacania podatków od prac przygotowawczych do obrazów! Munch, jak to miał w zwyczaju, przetworzył to wszystko w dzieła – w cykl grafik z kurą znoszącą złote jaja i głupcami, którym mało tych złotych jaj, więc chcą jeszcze oskubać kurę z piór. To świadczy o jego poczuciu (czarnego) humoru, które również mnie zaskoczyło.

Magdalena: Władze Oslo nie popisały się. Tym bardziej, że innemu, norweskiemu artyście (mam na myśli Gustava Vigelanda) płacili za jego rzeźby. Która historia Cię rozczarowała?

Marta: Właściwie żadna, ponieważ pisząc, starałam się zrozumieć postępowanie swojego bohatera. Przykładowo, nie kibicowałam związkom Muncha, gdyż znałam jego poglądy na relacje i pewnie nikomu z tych związków nic dobrego by nie przyszło… Miłością Muncha była sztuka i tylko sztuka.

Magdalena: Mamy zatem takie samo podejście. Edvard Munch jest chyba najbardziej znany w świecie z tytułowego „Krzyku”. Jaki jest Twój ulubiony obraz tego artysty?

Marta: Bardzo lubię „Krzyk”, ale ponadto na swoim podium mam „Madonnę”, również silnie działającą wizualnie, konturem i kolorem, również ekspresyjną i wieloznaczną.

Magdalena: Mnie również porusza obraz „Smertens blomst” (w wolnym tłumaczeniu „Kwiat bólu”), do którego to napisałam wiersz w swojej książce „Niezapominajka, czyli o tym, o czym nie da się zapomnieć. Historia prawdziwa”, Wydawnictwo Ridero, 2024, bo tak właśnie czuję się odczuwając ból. Czy pamiętasz moment, w którym zainteresowałaś się sztuką?

Marta: To było we wczesnym dzieciństwie, ponieważ odkąd pamiętam, przejawiałam silne ciągoty do tworzenia, do kreowania nowych światów. Z czasem zaczęłam podziwiać artystów, którzy działali przede wszystkim w zgodzie ze sobą i przekraczali granice wyobraźni. Podobała mi się ich walka o własną twórczość. A do takich artystów należy również Munch!

Fot. archiwum Marty Motyl.

Magdalena: I ja miałam podobnie. Wspomniałaś, że już pracujesz nad kolejną książką. O czym tym razem napiszesz?

Marta: To będzie kolejna książka z serii „Nie tylko…”. Mogę zdradzić tyle, że tym razem na warsztat wezmę artystkę.

Magdalena: Intrygujące. Zatem czekam z niecierpliwością na nową książkę. A jakie książki czytała nastoletnia Marta?

Marta: Czytałam bardzo dużo literatury pięknej, ale także sensacyjnej. Teraz, pisząc o sztuce, mogę zabawić się w detektywa, tropiąc powiązania między obrazami i życiem artystów. W przypadku Muncha to było bardzo wciągające śledztwo i zachęcam do zapoznania się z jego efektami w książce.

Magdalena: Ja również bardzo polecam zanurzyć się w opowieść o Edvardzie Munchu, bo jest niezwykle wciągająca i daje nowy obraz artysty.

Polacy tworzą największą mniejszość narodową w Norwegii. Czy byłabyś w stanie rzucić wszystko w Polsce i zamieszkać w kraju Muncha?

Fot. archiwum Marty Motyl.

Marta: Bardzo lubię podróżować, ale póki co trudno jest mnie namówić na emigrację. Chociaż nigdy nie mówię nigdy!

Fot. archiwum Marty Motyl.

Wywiad autoryzowany.
Redakcja i korekta tekstu: Magdalena Kałwak.

Komentarze