Dariusz
Bruhnke: Tak,
marzenia się spełnia, choć one nie są aż tak ważne. Myślę, że
ważniejsza jest droga oraz osoby, które na niej się spotyka. To
fascynujące jak bardzo się czegoś pragnie, to nagle świat Tobie
sprzyja.
KulTur:
Jakie
to uczucie, kiedy to się dzieje? Tu i teraz?
D.B.: Tu
i teraz nie czuję wielkiej zmiany w sobie, lecz gdy stanę z boku i
wcielę się w rolę obserwatora, to nagle wszystko się zmienia.
Czuję radość i wdzięczność, za to, że dokonałem czegoś, co
pozwoli mi przekazać czytelnikom część mojego życia. A
szczególnie przekazać tę książkę moim wnukom.
Zawsze
chciałem poznać moich dziadków, ale nie jako osoby, lecz to co
czuli, poznać ich radości i rozterki. Ta książka to coś w
rodzaju pamiętnika połączonego z fotografią.
KulTur:
O
tak! Twoje
zdjęcia są magiczne. Opowiadają niezwykłe historie z północy
Norwegii (i nie tylko), zapraszając do wspólnej podróży. Skąd u
Ciebie ta pasja do fotografowania?
D.B.: W
mroźną ciemną noc stałem na jeziorze pokrytym grubą warstwą
lodu, na niebie mrowie gwiazd rozświetlało czerń.
Cisza
wdzierała się do moich uszu, a na horyzoncie pojawiła się zorza.
Stałem
oczarowany tą scenerią,
która rozgrywała się przed moimi oczyma.
Wtedy
zrozumiałem, że mogę pokazać świat takim
jakim widzą go moje oczy, moja dusza, moje
serce.
Trzymając
aparat w ręku, przez fotografie zapisane na małym kawałku
plastiku, zabieram te chwile ze sobą. Po latach wracam do archiwum.
Tym
samym wracają emocje. To
właśnie jest magia fotografii.
KulTur:
Od
lat mieszkasz w krainie fiordów. Dlaczego akurat to miejsce?
D.B.: Życie
pisze różne scenariusze, na które czasem nie mamy wpływu. Fot. ze zbiorów D. Bruhnke.
Wyjeżdżając
z Polski do Szwecji
nie miałem świadomości, że zamieszkam w Norwegii. Zostawiając
za sobą pewien etap życia, który mnie
sponiewierał, chciałem zacząć od nowa.
Norwegia
- wysokie góry, lasy, fiordy, tysiące
jezior i wysp...
Gdy
rodziła się moja pasja
i chwyciłem do ręki aparat, to od razu
poczułem, że to jest to! Czułem jak woła
mnie każdy kamień, każda rzeka, dolina i las,
w którym żyje mnóstwo mitycznych stworów, Trolli, a czasem też
można spotkać Huldrę.
Kraj
pełen pięknej natury. Tu
trzeba zamieszkać na dłużej by zrozumieć tę
krainę.
KulTur:
Oj,
tak! Czasem spotykałam nawet współczesnych Trolli :). Masz
swoich ulubionych norweskich pisarzy, muzyków, artystów? Kto z nich
wywarł na Tobie największe wrażenie?
D.B.:
Mieszkając
od 2007 roku w Norwegii, odkrywałem też norweską kulturę.
Szczególnie
kulturę rdzennych ludów Sami.
Jednym
z nich jest piosenkarz Jon Henrik.
Ale
też Eivør czy Wardruna.
KulTur:
Wardruna
potrafi przenieść do innego świata. Gdzie (według Ciebie) spotyka
się Norwegia z Polską?
D.B.: Myślę,
że to bardzo indywidualne pytanie. Nie
można takiego miejsca oznaczyć na mapie, lecz szukać gdzieś w
sercu każdej osoby, która poznała obie kultury i doświadczyła
emigracji.
Żyjąc
w Polsce doświadczałem chwil, które na długo pozostaną w mojej
pamięci. Dziś mieszkam tu, na północy,
tworząc mój mały świat oraz rysując mapy, które się szybko
zmieniają.
Miejsce
spotkania Norwegii z Polską dziś bym zaznaczył, a może nazwał
... Tęsknotą.
Wywiad
autoryzowany.
Patronat
medialny „Szlakiem
północnego światła”
portal kulturalno-podróżniczy KulTur.
Redakcja
i korekta tekstu: Magdalena Kalwak |
Komentarze
Prześlij komentarz
Dziękujemy za Twój komentarz. Pozdrowienia z krainy fiordów.