O zadziwiającym Oslo, mrocznych tajemnicach Norwegii i bliskości natury - rozmowa z Martą Hopfer - Gilles.

 (...) Pomysł na życie nie jest zapisany na zawsze i można go zmieniać! (...)” - Marta Hopfer - Gilles.


Marta z mężem.

Magdalena Kalwak (KulTur): Słuchając podcastu Krwawej Skandynawii” (produkcja Empik Go), gdzie Katarzyna Nocuń – Mszyca i Ty, zabrałyście mnie do mrocznych historii, niejako byłam świadkiem tych zbrodni, które wydarzyły się w Norwegii. Które z tych przestępstw wstrząsnęły Tobą najbardziej?

Marta Hopfer - Gilles: W pierwszym sezonie była to chyba sprawa Birgitte Tengs (od redakcji dla przypomnienia: W 1995 roku dochodzi do makabrycznego zabójstwa 17 - letniej dziewczyny, na pięknej wyspie w rejonie Rogaland. Jej zgwałcone ciało zostało porzucone niedaleko od domu. O tę zbrodnię na początku obwiniono kuzyna ofiary). Ci, którzy śledzą norweskie media wiedzą zapewne, że sprawa jest nadal nierozwiązana i nadal budzi bardzo gorące emocje. Mnie poruszyło zwłaszcza to, jak beznadziejnie zniszczyła życie nie tylko Brigitty, ale także jej kuzyna, który został oskarżony o to zabójstwo. Razem z mężem pojechaliśmy na Karmøy i osobiście doświadczyliśmy, jak niewielka jest to społeczność. Łatwo było nam sobie wyobrazić, jak plotki i oczekiwanie na rozwiązanie sprawy wywierały nacisk na dochodzenie. Posłuchajcie, to naprawdę mocna sprawa.

Magdalena: O, tak. Jak większość z tych ponurych opowieści. A z nowej serii?

Marta: Z nadchodzącego sezonu, chyba najtrudniejsza do opracowania i dla mnie, i dla Kasi, była sprawa nie norweska, a duńska – morderstwo dziennikarki Kim Wall. Przypadkowa ofiara, bestialski, megalomański zabójca i niesamowicie sprawna, wielomiesięczna praca służb. Kasia, pisząc scenariusz, wielokrotnie opowiadała mi, jak trudno jej się czyta wywiad z parterem Kim o tym, jak bezsensownie, i w jakimś sensie przypadkowo, zakończyło się jej życie. Nie mogłyśmy sobie również poradzić z tym, że media skupiły się głównie na tym, jak życie Kim się skończyło, a nie na tym, jak fantastyczne i ciekawe ono było. My staramy się opowiedzieć też o Kim jako dziennikarce, córce, partnerce i przyjaciółce. Obie wielokrotnie połykałyśmy łzy pracując nad tym odcinkiem. Polecam.

Magdalena: Na pewno będę słuchać! Krwawa Skandynawia” zawiera mnóstwo faktów i detali, rozmów ze specjalistami i opisów morderstw. Jak wyglądała praca nad tymi podcastami?

Marta: Praca nad odcinkami to długi proces, dlatego nasze serie są krótkie i nie pojawiają się często. Najpierw wybieramy tematy tak, żeby było różnorodnie, ale też, żeby każdy tzw. case wnosił coś do życia słuchacza. Żeby nie epatować jedynie koszmarem, a opowiedzieć coś o kondycji społeczeństwa, coś o historii Norwegii, czy szerzej o Skandynawii. Żeby dać do myślenia, a nie jedynie za wszelką cenę, szokować. 

Następnie ja szykuję dokumentację, przeglądam media, czytam o sprawach, tłumaczę co trzeba na polski. Kasia wgłębia się w moją dokumentację i pogłębia ją tam, gdzie czuje, że to ważne dla opowieści. Na tym etapie ja też już planuję wyprawy i zastanawiam się skąd, i jak będzie ciekawie opowiedzieć o danej sprawie. Czasem jest to tuż za moimi drzwiami (jak w przypadku odcinka o Mayhem, bo mieszkam po sąsiedzku), a czasem muszę polecieć np. do Kopenhagi. Dyskutujemy wtedy z Kasią, jaki kierunek opowieści wybieramy. Ja nagrywam audio, a mój mąż, Jean - Nicolas, nagrywa wideo i robi zdjęcia.

Kiedy moje nagrania są już gotowe, Kasia pisze scenariusz i wtedy też skupiamy się na skontaktowaniu z ekspertami do odcinka. Te wywiady przeprowadzamy wedle naszych zainteresowań i wiedzy. Kasia jest z wykształcenia psycholożką i zawsze zadaje fantastyczne pytania dotyczące kondycji ludzkiej psychiki, fascynuje się też kryminalistyką, więc tutaj to ona zawsze wiedzie prym. Ja jestem niezła w rozmowach ze świadkami zdarzeń, technikaliach, lubię też rozmawiać z dziennikarzami, którzy znają się na danych tematach. Dodanie tych wywiadów do scenariusza to ostatni etap. Gdy wiemy, że „mamy to”, ja przylatuję do Warszawy i razem z naszą fantastyczną producentką z Empik Go – Anitą Rochalską i realizatorem dźwięku, siadam w studio i przez 2 dni czytam te straszne historie. To trudny moment dla mojej psychiki i dla mojego głosu ☺.

Potem już tylko dopieszczanie odcinków w montażu. W tym czasie mój mąż pracuje nad materiałami promocyjnymi, a potem już tylko premiera!

W tajemnicy Ci zdradzę, że równolegle z nowymi odcinkami o Skandynawii, pracujemy nad 10 odcinkami o zupełnie innej części Europy! Premiera w drugiej połowie roku.

Magdalena: To fantastyczna wiadomość! Jestem bardzo ciekawa tych nowych opowieści. I faktycznie przy takim projekcie jest ogrom pracy, ale zapewne i radość później jest też ogromna. Ja też powiem Ci w sekrecie, że kiedy wydam już moją książkę, to marzę sobie, że ją przeczytam ;). Skąd u Was/u Ciebie fascynacja takimi tragicznymi wydarzeniami?

Marta: To głównie zasługa Kasi. Przyjaźnimy się od wielu lat, pracowałyśmy razem przed laty w mediach. Kasia od zawsze fascynowała się kryminałami i true crime, a potem zaczęła pisać scenariusze kryminalnych seriali telewizyjnych. Kiedy ja zamieszkałam w Oslo wpadłam na pomysł, że musimy połączyć jej talent i fakt, że mieszkam w Norwegii. Empik Go zainteresował się tym pomysłem i już. Tak powstała seria „Krwawa…”. Świetnie nam się razem pracuje. Mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele sezonów.

Marta i Katarzyna.

Magdalena: Tego Wam i sobie życzę 😊. Jakie uczucia towarzyszyły Ci, kiedy odwiedzałaś miejsca zbrodni?

Marta: To zawsze cholernie trudne. Zwłaszcza, że przybywam do tych miejsc naczytana i „narozmawiana” o tych sprawach. Zawsze czuję się niezwykle związana z każdą z ofiar. Chyba najtrudniej jest, kiedy do miejsca zbrodni muszę jechać gdzieś daleko. Wtedy przez długi czas jestem ze swoimi myślami i chyba „rusza” mnie to nawet bardziej. Często zaraz po moich nagraniach dzwonimy do siebie z Kasią, żebym mogła jej dokładnie opowiedzieć o tym co czułam, to inspiruje ją później przy pisaniu.

Magdalena: Zapewne nie jest to łatwe emocjonalnie. Więc może dlatego też powstała Twoja książka nosząca tytuł: Oslo. Miasto, które oddycha” (Wydawnictwo Wielka Litera, 2022). Dzięki kartom Twojej książki przeniosłam się wraz z Tobą do Oslo. Jego dzielnic, tajemniczych miejsc pełnych historii i zaskakujących myśli pochowanych w drewnianych domach. Dzięki Tobie czułam uliczki Christianii pod stopami i podziwiałam szalony pęd tego miasta. A zdjęcia Twojego męża pozwalały mi podziwiać stolicę Królestwa Norwegii. I byłam tam razem z Tobą. Jak się pisze taką książkę?

Magdalena: Tego Wam i sobie życzę 🙂. Jakie uczucia towarzyszyły Ci, kiedy odwiedzałaś miejsca zbrodni?

Marta: To zawsze cholernie trudne. Zwłaszcza, że przybywam do tych miejsc naczytana i „narozmawiana” o tych sprawach. Zawsze czuję się niezwykle związana z każdą z ofiar. Chyba najtrudniej jest, kiedy do miejsca zbrodni muszę jechać gdzieś daleko. Wtedy przez długi czas jestem ze swoimi myślami i chyba „rusza” mnie to nawet bardziej. Często zaraz po moich nagraniach dzwonimy do siebie z Kasią, żebym mogła jej dokładnie opowiedzieć o tym co czułam, to inspiruje ją później przy pisaniu.

Magdalena: Zapewne nie jest to łatwe emocjonalnie. Więc może dlatego też powstała Twoja książka nosząca tytuł: Oslo. Miasto, które oddycha”. Dzięki kartom Twojej książki przeniosłam się wraz z Tobą do Oslo. Jego dzielnic, tajemniczych miejsc pełnych historii i zaskakujących myśli pochowanych w drewnianych domach. Dzięki Tobie czułam uliczki Christianii pod stopami i podziwiałam szalony pęd tego miasta. A zdjęcia Twojego męża pozwalały mi podziwiać stolicę Królestwa Norwegii. I byłam tam razem z Tobą. Jak się pisze taką książkę?

Marta: Długo ;). To był wielki projekt i bardzo, bardzo wymagający. Ja podeszłam do niego z wiedzą sześciu lat mieszkania w Oslo, ale jak się szybko okazało, picie kaw w kawiarniach i przechadzanie się po ulicach starych części miasta, nie daje wiedzy potrzebnej do napisania książki. Research, spacery, rozmowy, wywiady, godziny spędzone w bibliotekach, a potem przy biurku. To była naprawdę żmudna praca. Jestem jednak dumna z efektu. Zdjęcia Jeana - Nicolasa dodają tej książce koniecznej lekkości, bo jest tam naprawdę dużo tekstu. Czasem, jak ją przeglądam szykując się do wywiadów, nie mogę uwierzyć, że naprawdę wykonałam tę całą robotę ☺. Tutaj też niezwykle ważna była pomoc fantastycznej redaktorki z wydawnictwa Wielka Litera – Moniki Koch. Nabiedziła się ze mną - debiutującą autorką i z moim, zaśmieconym obcojęzycznym słownictwem, językiem. 

Magdalena: Czytając Twoją książkę, zastanawiałam się, czy ja, po ponad 9 latach mieszkania w Krainie Fiordów, podjęłabym się podobnego zadania, i moja odpowiedź brzmi: zdecydowanie nie 😀. Być może to kwestia moich problemów zdrowotnych. Dlatego podziwiam Cię za tę ogromną pracę włożoną w opowiedzenie historii o stolicy Norwegii, a także wysiłek Twojej redaktorki. Tu akurat mam niejakie doświadczenie, bo zajmuję się zarówno redakcją, jak i korektą tekstów. W latach 80 - tych w Oslo zamieszkała Twoja mama. Myślisz, że miało to wpływ na wybór właśnie tego miejsca do życia? Mój ś.p. tato też wyjeżdżał, czy to do Paryża, czy też do Wiednia. I to On nauczył mnie odwagi i ciekawości świata. Bo nie jest łatwo zostawić wszystko i zacząć nowy rozdział w zupełnie innym świecie.

Marta: Oslo, to w moim życiu przypadek, chociaż im dłużej o tym myślę, tym częściej się zastanawiam: czy aby na pewno przypadek? Wyjazdy mojej mamy w latach 80 - tych wywarły na mnie ogromny wpływ, od takiego najzwyklejszego tęsknienia za mamą, po – „Hej! Pomysł na życie nie jest zapisany na zawsze i można go zmieniać!”. Na pewno odwaga i moje takie ogólne „wiercenie się” w życiu, to zasługa mojej mamy. A Norwegia zawsze wydawała mi się kolorową krainą flamastrów i naklejek, które przywoziła mi mama. Rzeczywistość mojej emigracji zrewidowała te wyobrażenia, Najpierw był zawód – bo gdzie są te naklejki i flamastry? A potem było już lepiej ;).

Magdalena: Mnie Królestwo Norwegii kojarzyło się zawsze z mrozem i zimnem. A jak się ma Oslo do Twojego rodzinnego Olsztyna?

Marta: To zupełnie inne miasta, o innym znaczeniu w kraju, ale myślę, że to, co może wydawać się podobne, to bliskość natury. Warmińska miłość do lasów i jezior, bardzo przypominam mi miłość mieszkańców Oslo w stosunku do fiordu i lasów okalających to miasto.

Magdalena: O, tak! Masz rację. Mimo, że pochodzę z Zagłębia Dąbrowskiego, to wiele lat spędziłam żeglując po wodach Warmii i Mazur i dokładnie rozumiem, co masz na myśli. Ogród Botaniczny to jedno z Twoich ulubionych miejsc w stolicy Norwegii. A którego najbardziej nie lubisz/boisz się?

Marta: Nie boję się Oslo i nie mam czegoś, czego jakoś specjalnie nie lubię. Myślę, że wielu dzielnic nie znam wystarczająco dobrze i to chyba jedna z tych rzeczy, nad którymi powinnam się pochylić w Oslo. Poznać jeszcze więcej Oslo!


Wywiad autoryzowany.


Redakcja i korekta tekstu - Magdalena Kalwak.

Wszystkie materiały pochodzą ze zbiorów Marty Hopfer - Gilles.

Komentarze